Dzisiaj wieczorem jest dla mnie bardzo wielki dzień, bo o 17.30 chór, w którym od pół roku śpiewam w altach ma swój pierwszy oficjalny występ. Jest to dla mnie tak ważne wydarzenie, że w ogóle nie mogę się skupić na asystenckich obowiązkach i jestem nieefektywna w swoich działaniach. Muszę się jakoś zebrać do kupy i wytrzymać do szesnastej, o której kończę pracę. Moja duchowa nieobecność jest chyba dość widoczna, bo jeden ze specjalistów ds. sprzedaży zauważył nagle, że mam dziś chyba gorszy dzień, asystentka ds. sprzedaży Bytom. Mój dzień nie jest gorszy, a po prostu bardzo stresujący. To przez te nerwy co chwila o czymś zapominam i popełniam pomyłki. Obym tylko nie popełniła jakiejś wielkiej gafy, którą trudno będzie zlikwidować.
Do dzisiejszego koncertu przygotowywaliśmy się przez ostatnie dwa miesiące, dlatego mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. Założycielką i koordynatorką chóru jest młoda dziewczyna, Sandra, która skończyła dyrygenturę w jakiejś warszawskiej szkole. Zna się dziewczyna na tym, co robi, dlatego bardzo lubię u niej śpiewać.
Ktoś, kto mnie zna i wie czym się zajmuję po pracy na pewno domyśla się, że dzisiaj mamy koncert, bo od rana chodzę po biurze i coś tam sobie podśpiewuję. „Na sucho” ćwiczę wszystkie utwory i staram się wejść w odpowiednią tonację. No dziś zobaczymy co z tego wszystkiego wyniknie i czy nas zespół o nazwie „Czekolada” ma jakieś szanse na byt w muzycznym świecie.